UZDROWIENIE Z NIETOLERANCJI LAKTOZY

Od sierpnia 2017 roku jestem studentką Charis Bible College Polska oraz członkiem kościoła

„Życie Sozo” w Łodzi.

We wrześniu i w październiku nasz Pastor głosił w kościele opowieść o siewcy. Zachęcał nas, abyśmy siali Słowo Boże w naszych sercach. Dwa razy o tym mówił, a ja dopiero za drugim razem to usłyszałam.

Usłyszałam wyraźnie: UZDROWIENIE.

Dokładnie wiedziałam o co chodzi. O moją nietolerancję laktozy. Mój Duch do mnie przemówił, a ja to od razu odrzuciłam. Założyłam, że będę potrzebować dużo czasu na zmierzenie się z tą GÓRĄ i chyba w ogóle nie chciałam się tym zajmować. Zaczęłam wymieniać inne dziedziny mojego życia, w które warto zajrzeć – takie małe pagórki.

A co z tą GÓRĄ? Nadal słyszałam.

A ja na to, że taka ładna, biała, po co ją ruszać… Już 25 lat żyję bez nabiału i można tak!

A wygodnie Ci z tym? Drążył temat.

No cóż… W sklepach jest już spory wybór produktów bez laktozy.

A co z wyjściem do restauracji, znajomych?

Przypomniał mi te sytuacje, gdzie mimo podanej informacji, aby nie było w daniu mleka, śmietany, moja prośba była ignorowana lub zapominana. Kończyło się to katastrofą. Miałam silne bóle brzucha, skręt żołądka, umierałam z bólu… TO NIE BYŁO PRZYJEMNE!

Czy wierzysz w uzdrowienie? Czy wierzysz, że już to masz? To były ostatnie słowa, które mnie tego dnia dotknęły. Zaczęłam rozmyślać.

Odkąd rozpoczęłam naukę w CBC moje życie się zmieniło. Wszystkim bliskim i znajomym o tym mówię. Ale jak w takim razie mogę mówić o uzdrowieniu mając taki problem???

Zaczęłam wyobrażać sobie sytuację, gdzie jestem na spotkaniu i dzielę się Słowem Bożym, a tu nagle ktoś częstuje kanapkami z serem. A ja na to „Dziękuję, ale ja nie trawię laktozy, nie mogę tego jeść”.

Nie wyglądałoby to wiarygodnie.

Podjęłam decyzję: CHCĘ UZDROWIENIA! AMEN!

Tak jak już wspomniałam, 25 lat żyłam z tą dolegliwością. Wystarczająco czasu, aby nauczyć się z tym żyć, przyzwyczaić się. Uważać, że to nie jest nic takiego.

Wiedziałam, że muszę zacząć zmieniać swoje MYŚLENIE. Do tego bardzo mi pomagały nauczania ze szkoły, które aktualnie przerabiałam: „Przyjmowanie od Boga” Andrew Wommacka i „Uzdrowienie” Barry’ego Benetta.

Karmiłam się Słowem czytając je codziennie. Powtarzałam je w sklepie przechodząc koło produktów „bez laktozy”. Nadal je kupowałam, ale obok nich pojawiały się też te normalne z zawartością wszystkiego. Zaczęłam je stopniowo wdrażać w jadłospis.

Pewnego dnia czytałam werset z Ks. Izajasza 53:3-5: Wzgardzony był i opuszczony przez ludzi, mąż boleści, doświadczony w cierpieniu jak ten, przed którym zakrywa się twarz, wzgardzony tak, że nie zważaliśmy na Niego. Lecz on nasze choroby nosił, nasze cierpienia wziął na siebie. A my mniemaliśmy, że jest zraniony, przez Boga zbity i umęczony. Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni.

Wiele razy wcześniej czytałam ten fragment. Wiedziałam o nim, ale teraz dotknął mnie. Stał się moim objawieniem tego co naprawdę Jezus zrobił na krzyżu. Teraz mogłam mówić, że wiem, bo wiem, że wiem… Uwierzyłam w całość ofiary Jezusa, a nie tylko częściowo.

UWIERZYŁAM SERCEM.

List do Rzymian 10:10 – Sercem bowiem wierzy się ku sprawiedliwości, a ustami wyznaje się ku zbawieniu.”

W październiku mieliśmy mieć gości w domu, a ja chciałam przygotować coś specjalnego. Znalazłam przepis na polędwiczki z mozzarellą i szynką parmeńską. Danie wyszło wspaniale. I tak o to pierwszy raz od wielu lat bez strachu postanowiłam spróbować dotąd ZAKAZANEGO OWOCU – mozzarelli. Po zjedzeniu nic mi nie było. Były jeszcze inne dania z zawartością nabiału, ale ja już się powstrzymywałam. Pomyślałam, że na jeden raz wystarczy tego. Pojawiło się pytanie: „Dlaczego nie jesz?”. I tu myśląc o mojej zmianie myślenia odpowiedziałam, że mam problem z nietolerancją laktozy, ale wierzę, że zostanę uzdrowiona.

Kilka dni później nie dawało mi to spokoju. Założyłam sobie, że stopniowo będę budować swoją wiarę, pomału wprowadzać produkty z laktozą i w końcu pozbędę się problemu. Ale w ten sposób działając po ludzku zdałam sobie sprawę, że OGRANICZAM SAMEGO BOGA. Dlatego zrezygnowałam z zakładania jakichkolwiek ram czasowych i sposobu działania.

W tym czasie rozpoczęłam serię rozmów z przyjaciółką z Warszawy na temat uzdrowienia. Dzięki temu mobilizowałam się do wyszukiwania różnych cytatów ze Słowa Bożego na ten temat. Byłam zdeterminowana, ponieważ teraz walczyłam również o siebie, o swoją wiarę.

11 listopada umówiłyśmy się na wspólny wyjazd do Parku Safari w Borysewie i obiad u nas. Oczywiście przygotowałam polędwiczki z mozzarellą i szynką parmeńską. Miałam nadzieję na kontynuację tematu o uzdrowieniu, który już rozpoczęłyśmy. Temat sam wypłynął, powstała dyskusja pomiędzy moim mężem, a mężem koleżanki. Nie bardzo miałam, jak posłuchać i włączyć się w rozmowę. Serwowałam posiłki dorosłym i dzieciom. Ogarniałam sytuację w domu. Ale na chwilę przykuł mi uwagę cytat z Ew. Marka 1:32-38, głoszony przez moją koleżankę, że Jezus uzdrowił wielu, co nie znaczy, że wszystkich.

Po tym jak goście wyjechali, a ja posprzątałam mieszkanie byłam naprawdę zmęczona. Jednak prawie całą noc nie spałam. W uszach dźwięczał mi cytat z Ew. Marka. Całą sobą nie zgadzałam się z wyciągniętymi wnioskami. Nie dawało mi spokoju, że w moim domu wypowiedziane zostały słowa niewiary.

Bardzo wcześnie rano wstałam i przeczytałam ten fragment Bożego Słowa oraz napisałam swoje wnioski koleżance: Ja to rozumiem tak, że przyprowadzono do niego wszystkich chorych i opętanych, którzy tam byli. On zaś uzdrowił wielu. Czyli uzdrowił ich wszystkich, a było ich wielu. Tu mamy odnośnik do Ew. Łukasza 4:40 „ wszyscy którzy mieli cierpiących na rozmaite choroby, przyprowadzali ich do niego, a on na KAŻDEGO z nich kładł ręce i uzdrawiał ich.

Była to niedziela, więc pojechaliśmy całą rodziną do kościoła. Przy wieczerzy kiedy trzymałam wino i macę, ożyło we mnie objawienie ofiary Jezusa na krzyżu. Wino za nasze grzechy i potępienie oraz maca, złamana maca jak złamane ciało Jezusa, które poniosło wszystkie choroby i niedole. Przyjmując wieczerzę pierwszy raz w moim życiu podziękowałam swoim sercem za uzdrowienie. Przepełniał mnie spokój i radość.

Mijały kolejne dni, a ja znów nie miałam w sobie pokoju, po tym jak otrzymałam odpowiedź od przyjaciółki. Nie chodziło o to, że ktoś ma inny pogląd niż ja. Chodziło mi bardziej o to, że umniejszano Jezusowi. Umniejszano temu co zrobił na krzyżu. Miałam swoje objawienie i wiedziałam, że Jezus Uzdrowiciel jest we mnie.

Była środa, poranek. Taki moment, kiedy nie ma dzieci, ponieważ są w szkole i w przedszkolu, nie ma męża, ponieważ jest w pracy. Idealny czas na czytanie Słowa. Po chwili spędzonej z Biblią poszłam po kawę, której aromat roznosił się już po mieszkaniu. Nalałam do swojej ulubionej filiżanki i chciałam sięgnąć po mleko. Otworzyłam lodówkę, a tu nie ma mleka. Nie byłam zadowolona. Kawa bez mleka? Ale chwila, na półce dostrzegłam śmietankę. Skąd się ona wzięła? W tym samym momencie pojawiło się przekonanie, że to dziś, ten dzień, w którym mam spróbować śmietanki. Za chwilę pojawiło się w mojej głowie również ostrzeżenie: ale po śmietance umierasz!

Równie szybko zareagowałam wypowiadając słowa: nic mi nie będzie! Miałam absolutny pokój, że nic mi nie będzie. I tak piłam kawę pisząc do koleżanki: „Myślę o tym, co napisałaś.

Jezus głosił Królestwo i je demonstrował. Uzdrowienie jest częścią Królestwa.

Ew. Łukasza 4:18 – Duch Pana nade mną, abym głosił ewangelię ubogim, posłał mnie abym uzdrawiał skruszonych w sercu, abym uwięzionym zwiastował wyzwolenie, a ślepym przejrzenie, abym uciśnionych wypuścił na wolność.

Uzdrowienie powinno podążać za Ewangelią.

Dzieje Apostolskie 8:5-7: Filip przybył do miasta Samarii i głosił im Chrystusa. A lud jednomyślnie przyjmował to, co mówił Filip, gdy go słyszeli i widzieli cuda, które czynił. Duchy nieczyste bowiem wychodziły z donośnym krzykiem z wielu, którzy je mieli. Wielu też sparaliżowanych i ułomnych zostało uzdrowionych.

Ewangelia jest dla ducha, duszy i ciała. Wieść o Królestwie jest wieścią o uzdrowieniu.

Jezus sprzeciwiał się chorobie.

Dz. Apostolskie 10:38 – Jak Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą Jezusa z Nazaretu, który chodził, czyniąc dobrze i uzdrawiając wszystkich opanowanych przez diabła, bo Bóg był z nim.

Choroba jest wrogiem, przekleństwem.

Ks. Wyjścia 15:26 – Jeśli będziesz pinie słuchał głosu Pana, twego Boga, i będziesz robił to, co prawe w jego oczach, i nakłonisz uszy ku jego przykazaniom, i będziesz przestrzegał wszystkich jego ustaw, to nie ześlę na ciebie żadnej choroby, jaką zesłałem na Egipt, gdyż ja jestem Pan, który cię uzdrawia.

Ew. Jana 10:10 – Złodziej przychodzi tylko po to, żeby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem, aby miały życie i aby miały je w obfitości.

Bóg nie używa choroby, aby Cię czegoś nauczyć. Tak jak nie używa do tego grzechu.

Jeśli choroba była by wolą Bożą lub ma nas udoskonalić, to wtedy: wszyscy lekarze i szpitale są od diabła; szukanie pomocy medycznej jest buntem. I ostatnie, powinniśmy albo wyzdrowieć, albo umrzeć bez interwencji człowieka.

Jezus zniszczył na krzyżu moc grzechu i odkupił człowieka od jego przeklętego ducha, duszy i ciała.

Ks. Izajasza 53:4-5; 1 List Piotra 2:24 – A on nasze grzechy na swoim ciele poniósł na drzewo, abyśmy obumarłszy grzechom, żyli dla sprawiedliwości; przez jego rany zostaliście uzdrowieni.

Na tę pamiątkę spożywamy wieczerzę: wino na znak odkupienia przez krew i chleb na znak uzdrowienia od wszelkich chorób. Tego nie da się rozdzielić. Porozmyślaj o tym proszę. Dzielę, się z Tobą objawieniem w moim życiu. I to działa”.

Odpowiedź: nie przyjmuję, zakończyła rozmowę.

Zorientowałam się, że minęła pierwsza godzina, następna, a mi nic nie jest. Czułam się świetnie. Zrozumiałam, że moja korespondencja z bliską mi osobą, była walką z próbą zasiania niewiary we mnie. A ja nie walczyłam o swoje poglądy, tylko o to, co mówi Słowo Boże. Walczyłam o nieumniejszanie Jezusowi.

Moja wiara, malutka jak ziarnko gorczycy nakazała mojej GÓRZE rzucić się w morze. I tak się stało. Moje uzdrowienie zademonstrowało się!

Jestem wolna od nietolerancji czegokolwiek.

Chwilę później przychodziły myśli: „To dopiero godzina, dwie… co będzie za trzy, cztery?”. Ale ja wiedziałam, kto za tym stoi. Bo złodziej jedno ma imię – DIABEŁ. W imieniu Jezus nakazałam iść precz i poszedł.

Wieczorem, kiedy mąż był już w domu, opowiedziałam mu o wszystkim. Moja twarz musiała wyglądać zabawnie jak otworzył drzwi lodówki i pokazał mi dwa kartony mleka stojące na półce. Przedtem na prawdę ich nie widziałam…

I tu objawił mi się Bóg Ojciec, który kocha cały świat, ale też kocha każdego człowieka osobno. On tak bardzo mnie kocha, że zabiera z mojej drogi, którą kroczę, wszystkie kamienie. Tak, abym się nie potknęła. On ma o mnie staranie. Zasłonił przede mną to co było przeszkodą do zrobienia kroku wiary. Kocha mnie bardziej niż ja siebie kocham. Dlaczego? Ponieważ ja byłabym w stanie żyć dalej, tak jak żyłam. Ale mój Tata w niebie ma o mnie staranie i chce dla mnie życia w obfitości, a nie życia z ograniczeniami.

List do Efezjan 3:19-20: I poznać miłość Chrystusa, która przewyższa wszelkie poznanie, abyście zostali napełnieni całą pełnią Boga. Temu zaś, który według mocy działającej w nas może uczynić o wiele obficiej ponadto wszystko, o co prosimy albo o czym myślimy.

Miłość Boga Ojca stała się dla mnie kluczem do uzdrowienia.

Dziękuję Panu Bogu za to, że jest wierny, że zrobił dla nas ludzi WSZYSTKO, abyśmy mieli życie w obfitości. Dziękuję za Ducha Świętego, który nas przekonuje do Słowa Bożego. I dziękuję naszemu Pastorowi, który mówi do nas tak, abyśmy usłyszeli.